poniedziałek, 2 stycznia 2012

konsultacie u docenta Kwiatkowskiego




We wtorek pojechaliśmy na wizytę prywatną,do gabinetu docenta Kwiatkowskiego.Gdy docent mnie zobaczył,powiedział-wiedziałem,że się pani u mnie zjawi,oglądałem rezonans Sandrusi i uważam,że nie powinno się chemii przerywać.Pojawił się czwarty guz,ale jest bardzo mały i ma konsystencje płynną.Nowotwór córki jest oporny na leczenie,ale wcześniejsze trzy guzy nie powiększyły się i nie rozsiały,to jest najważniejsze.Powiedział ,żeby do czasu wyjazdu do Francji,nie przerywać chemii,ponieważ dwa tygodnie bez chemii dla złośliwego nowotworu,to jest bardzo dużo.Jest ryzyko,że może się rozsiać a to był by już koniec.Zapytałam docenta z doświadczenia,czy komuś udało się wygrać z tym typem nowotworu,odpowiedział ,że nie.Ale na koniec powiedział ,że przy nowotworze ATRT z IV stopniem złośliwości (najgorszym)maksymalna przeżywalność jest do 15 miesięcy a Sandrusia przekroczyła statystyki,bo żyje już 26 miesięcy.Jest w świetnej formie,bardzo dobrze wygląda,gdyby nie to nie proponowałby nam kontynuacji chemii.W większości podobno to nasza zasługa,że nadal jest z nami,bo wiara i podejście do choroby rodziców,jest bardzo ważne,kibicuje nam i życzy dużo siły,żebym się nie poddawała i oby tak dalej.Na koniec rozmowy powiedziałam,że Sandrusia będzie pierwsza,która pokona ten typ nowotworu.Docent powiedział,że wchodzi jeszcze w grę kolejna operacja,on by się podjął,jak bym chciała,ale ja w Polsce już nie pozwolę jej operować.Wychodząc z gabinetu miałam mętlik w głowie,ale nabrałam sił ,że jeżeli przekroczyła te statystyki,to musi nam się udać,ona jest taka silna,tyle już przeszła i nadal się uśmiechnięta,jest pełna życie.Postanowiłam chemii nie przerywać i czekać na wyjazd do Francji co tamtejsi lekarze zaproponują.