wtorek, 12 marca 2013

Kolejny wtorek bez Sandrusi



Każdy wtorek kojarzy mi się z odejściem Sandrusi,chciałabym cofnąć czas,jeśli było by to możliwe.Ostatnio czytam ciekawą książkę"Dzieci i śmierć",staram się odnaleść odpowiedź,dlaczego tak musiało potoczyć się moje życie.Żadna matka nie powinna przeżyć własnego dziecka.Już nie długo będzie 9 miesięcy,jak mojej córeczki nie ma,nie mogę powstrzymać łez,tak strasznie tęsknie,ból który mi towarzyszy,rozrywa mnie od środka.Dzisiaj czytając książkę,próbowałam sobie przypomnieć momenty,jak Sandrusia odchodziła,jej pogrzeb i pierwsze tygodnie bez niej i okazało się ,że ja mało co pamiętam z tamtego okresu.To były tak silne przeżycia,że chyba wyparłam je z pamięci.Teraz analizuję każdą sytuację,czy mogłam zrobić tak czy inaczej,myślenie mnie dobija.Chodzę nadal na terapię,po każdym spotkaniu jestem wykończona od płaczu i silnych emocji.Na ostatnim spotkaniu,każda z mam miała przynieść jakąś rzecz dziecka oraz zdjęcia,przedstawić całej grupie,swoje dziecko.Było wiele łez dla każdej mamy,każde słowo to cierpienie.Koło pani psycholog było puste krzesło dla dziecka które odeszło.Gdy przyszła moja kolej i postawiłam zdjęcie Sandrusi na pustym krześle,wybuchłam płaczem,wszyscy ze mną płakali.Pani terapeutka powiedziała,"Witaj Sandrusiu miło cię poznać",myślałam,że mi serce pęknie.Opowiadałam o Sandrusi zalana łzami,gdy terapeutka poprosiła,żebym coś śmiesznego powiedziała o nie,przypomniało mi się,jak nieraz ktoś ją zapytał co robisz Sandrusiu? a ona odpowiadała "gówienko na mięko"i się śmiała,miała poczucie humoru.Opowiadając to uśmiechnęłam się i zaczęłam mówić różne śmieszne historie.Pod koniec spotkania poczułam wielką ulgę,cieszyłam się ,że mogłam o niej opowiadać.Mimo,że płaczę uwielbiam o niej rozmawiać,ona dla mnie cały czas żyje.Przeraża mnie upływający czas,bo ja cały czas mam nadzieje,że ona wróci,wiem,że się oszukuję,ale gdy tylko pomyśle,że już nigdy jej nie uściskam nie usłyszę głosu,serce moje pęka na milion kawałków.Proszę Sandrusie tylko o jedno,żebym nauczyła się na nowo żyć bez niej,bo nie mogę się odnaleźć,moje życie stanęło w miejscu 19 czerwca 2012r.Nie cierpię słów ludzi ,czas leczy rany ,będziesz miała jeszcze dziecko,jesteś młoda,weź się w garść życie toczy się dalej,dobrze wyglądasz nawet na taką tragedię itp.Dostaje wiele maili od mam które straciły dzieci,rozumiemy się bez słów,inni ludzie nie rozumieją nas,np: spotkają nas w sklepie przyglądają się nam i myślą nie jest zapłakana to jest  ok a nie wiedzą jak matki udają,jak cierpią w środku,jakie myśli mają,że każdy dzień jest walką ze łzami,wspomnieniami i własnymi myślami.Sandrusi ból się skończył a mój się zaczął i nie wiem czy kiedy kolwiek się skończy.Sandrusiu tak cię strasznie kocham,nie ma dnia żebym za tobą nie tęsknił,nie płakała.Gdyby cię moje łzy mogłyby wskrzesić,dzisiaj byśmy były razem.KOCHAM CIĘ CÓRECZKO NAD ŻYCIE