czwartek, 20 grudnia 2012

Pomóżmy Mai

Maja jest 7 letnią dziewczynką chorującą od dłuższego czasu na białaczkę,jest po przeszczepie szpiku kostnego.Musi przyjmować specjalny lek po przeszczepie o nazwie NOXAFIL,problem jest taki ,że lek jest bardzo drogi,miesięczna kuracja kosztuje 9 tysięcy.Rodzice proszą o pomoc,nie stać ich na zakup tak drogiego leku.Po własnym przykładzie wiem ,że jest bardzo dużo dobrych ludzi,każda złotówka się liczy.Pamiętajmy dobro zawsze powraca.Więcej informacji można dowiedzieć się na blogu Mai.


http://ksiezniczka-maja.blogspot.com/


 




niedziela, 9 grudnia 2012

Moja Sandrusia




Sandrusia była uparciuchem,zawsze musiało być tak jak ona chciała.Była bardzo pomocna o co bym ją nie poprosiła to zrobiła.Gdy wcześnie rano wstawałyśmy,aby jechać do szpitala,nigdy nie marudziła,tylko mówiła ,mamusiu sama się ubiorę.Była towarzyska,ale gdy się źle czuła,tylko chciała mamusię i nikogo innego.Kochała zwierzęta i wycieczki do zoo.Jej ulubionym kolor był różowy.Jej przysmakiem były ziemniaki pieczone z kefirem i zupa pomidorowa,mogła by jeść ciągle te dwa dania.Była prawdziwą gosposia,lubiła sprzątać,układać swoje lalki.Uwielbiałam ją obserwować,jak się bawiła w mamę i troskliwie zajmowała się swoimi lalkami,wiedziałam ,że w przyszłości była by dobrą mamą.Przed chorobą często ubierała buty na szpilkach,moje lub babci i paradowała po domu stukając obcasami.Gdy zachorowała i jedna nóżka była nie sprawna,zakładała buta na obcasie tylko na jedną nogę i strasznie się cieszyła.Często jak ją ktoś pytał co robisz,odpowiadała "gówienko na mięko"miała poczucie humoru,nawet jak ktoś się skrępował,bo coś palnęła,ona miała ubaw.Kiedy siedziała,lubiła zakładać nogę na nogę.Nie cierpiała chodzić w rajstopach,bo mówiła,że ją gryzą.Kolorowanek miała mnóstwo,lubiła kolorować,ciągle chciała nowe a jeszcze jednych nie skończyła.Nie przeszła obojętnie obok lalek(bobasów) lub niemowlaka.Niemowlaki bardzo podobały jej się,często pytała czy urodzę dzidziusia ,bo on by chciała karmić,lulać na spacerki chodzić,jestem pewna,że była by troskliwą siostrą.Lubiła się stroić i malować błyszczkiem usta i lakierem paznokcie.Gdy poznawała nowych ludzi zawsze przyglądała się dokładnie twarzy danej osoby,jak na nią reaguje,bo problemem dla niej był brak włosów.Była bardzo dobrym obserwatorem.Potrafiła po kilku tygodniach powiedzieć,że ktoś coś o niej mówił,albo za bardzo gapił się na nią.Na początku choroby myślałam,że nic nie rozumie,co się z nią dzieje,bo jest jeszcze mała.Ona mi pokazała jak w małym ciele jest mądry i dorosły człowiek.Na początku przerażało mnie jej szybkie dorastanie,bo ja chciałam mieć cały czas małą Sandrusie.Przez chorobę szybko wydoroślała.Dzięki jej pogodności mimo cierpienia,ja przetrwałam te ciężkie chwile.Sandrusiu tak wiele mnie nauczyłaś i pokazałaś.Myślę że najbardziej lubiła lulanie mamusi przytulanie i całowanie.Tak strasznie mi brakuje ciebie,twojego uśmiechu,naszego lulania i przytulania.

sobota, 8 grudnia 2012

PŁOMYK DO NIEBA






W każdą drugą niedziele grudnia na całym świecie,rodzice dzieci,które już odeszły zbierają się o godz 19:00 by zapalić świeczkę w imię pamięci swojego dziecka i wszystkich innych dzieci,których już nie ma w śród nas.Jutro 9 grudnia w Krakowie na ul. Skałeczna 15  w  Kościele Paulinów na Skałce o 17:30 odbędzie się msza za dzieci zmarłe.W czasie mszy  będą wyświetlane zdjęcia dzieci i wyczytywane imię i nazwisko zmarłego dziecka.Po mszy rodzice zapalą świeczkę dla swoich aniołków i zostawią zdjęcie.Na samą myśl o jutrzejszym dniu płacze,ta msza,będzie dla mnie jak drugi pogrzeb Sandrusi,ale muszę iść dla niej i przełamać swoje lęki.Codziennie zastanawiam się kiedy mój koszmar się skończy,kiedy serce przestanie boleć,kiedy łzy przestana płynąć,kiedy wspomnienia przestana boleć.Pierwsze miesiące w ogóle nie docierało do mnie,że Sandrusia umarła,byłam w szok.Teraz jest najgorzej,szok minął i rzeczywistość do mnie dociera,że nigdy już jej nie zobaczę,nie przytulę.Wyobrażam sobie,jak by wyglądała jako nastolatka,jakby do ślubu szła,na pewno byłaby piękną kobietą i bardzo dobrą osobą ,serce pęka na samą myśl,że jej nie ma i nigdy nie wróci.Wszędzie do o koła wspomnienia,ciągła walka sama ze sobą i swoimi myślami.Czas nie leczy ran,jest coraz gorzej,nie wiem jak przeżyje święta,będę pewnie siedzieć na cmentarzu jak co dzień.Zmieniłam Sandrusi wystrój na  świąteczny,nawet choinkę jej kupiłam .Sandrusia uwielbiała choinkę jak się lampeczki świecą.Zawsze jak coś kupie Sandrusi ciesze się przez chwilę a później dopada mnie płacz,że nie chce jej kupować na cmentarz!!!, tylko chce mieć ją żywą w domu. BOZE   DLACZEGO   MI   JĄ   ZABRAŁEŚ DLACZEGO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Nigdy się z ty mnie pogodzę. Sandrusiu tak strasznie tęsknie,przychodzisz do mnie we śnie,ja tak bardzo bym chciała cię żywą przytulać,nie we śnie.Codziennie w domu dla ciebie na parapecie świecą się świeczki,na cmentarzu także,jutro zapale w kościele światełko dla ciebie kochanie MAMUSIA  KOCHA CIĘ  NAD  ZYCIE