czwartek, 19 stycznia 2012

Blog



Pisanie bloga pomaga mi w pewien sposób, jest jak terapia. Gdy piszę, klawiatura od komputera jest mokra od moich łez. Opisuję małą cząstkę tego, co z Sandrusią przeżyłyśmy. Tak bardzo wierzyłam, że nam się uda i pokonamy chorobę. Myślałam, że gdy Sandrusia dorośnie, przeczyta blog, w którym dowie się, że walczyłam o nią jak LWICA i jak wiele ludzi nam kibicowało. Ludzie pokochali moją piękną księżniczkę, bo jest wyjątkowa. Zniosła tyle cierpienia (niejeden dorosły by nie wytrzymał) i jeszcze potrafiła się uśmiechać. Gdy dostawałam kolejne złe wiadomości i miałam doła, wystarczyło, że spojrzałam na Sandrusię - uśmiechniętą, która ciągle mi mówiła: "mamusiu kocham cię nad życie". Ona dawała mi siłę i pozytywną energię do dalszej walki. Była, jest i będzie wyjątkowym dzieckiem, mam szczęście mieć taką córkę. Chciałam, żeby ten blog uświadomił ludziom, jakie życie jest kruche i należy się kochać i cieszyć każdą chwilą. Nigdy nie wiadomo, co może nas spotkać. Pokazałam ludziom, jak podstepna jest ta choroba i jak wygląda życie z rakiem. Ten blog jest na cześć mojej KOCHANEJ CÓRECZKI...