poniedziałek, 26 grudnia 2011

Wynik rezonansu


Kochani wiem,że czekacie na wynik rezonansu,ale nie byłam w stanie o tym pisać.Przed świętami dowiedziałam się,że chemia nie działa i urósł czwarty guz.Opis rezonansu jest bardzo długi.Zaszły różne zmiany w głowie,pojawiły się krwiaki i jakieś płyny,również zatoki są nie przejrzyste,trzeba zrobić tomograf kostny,aby się bliżej przyjrzeć zatokom.Po rozmowie z Polskimi lekarzami,jest źle i nic nie proponują,czekają na decyzje z Francji.Chemia została przerwana.Wizytę w Francji mamy ustaloną na 11 stycznia,ale prosiłam lekarzy,żeby wcześniej napisali maila i wysłali rezonans do Francji.Mój świat kolejny raz się zawalił,zastanawiam się,ile jeszcze zniosę.Te święta były bardzo smutne z powodu złej wiadomości a zarazem wesołe,że nadal Sandrusia jest z nami.Ale tak się boję,cały czas mnie męczyła myśl,że może to nasze ostatnie święta.Czuję się taka bezsilna nie wiem co mam zrobić,żeby Sandrusie uratować.Lekarz mówi,że muru głową nie przebiję,co ma być to będzie.Ale jak można się pogodzić z tym ,że się dziecko traci.Ja jej nie mogę stracić!!!będę o nią walczyła,nie pozwolę jej umrzeć nigdy......Kilka dni było płakania teraz muszę się wziąść w garść i myśleć co dalej,bo to nie będzie koniec.Już na wtorek ustaliłam prywatnie wizytę do docenta Kwiatkowskiego,on pierwszy raz w Polsce Sandrusie operował,chcę żeby się wypowiedział o rezonansie co myśli. 11stycznia lecimy do Francji mam nadzieję,że oni nam pomogą.Jeżeli chodzi o doktora Burzyńskiego z Tex o którym wcześniej pisałam,to się dowiedziałam,że to nie jest takie piękne jak się wydawało.U doktora Burzyńskiego terapia trwa około roku.Miesięczne leczenie kosztuje 100tysięcy,więc całe leczenie ponad milion.Ale najgorsze jest to,że leczenie jest sterydami,bardzo ciężkie i jest nadal w formie eksperymentu.Dziecko ma założona pompę,podobną do insulinowej.Przez tą pompę są dozowane leki 24 na dobę przez rok.Rodzice muszą się nauczyć obsługi urządzenia.Co miesiąc musi być przelane na konto kliniki 100tysięcy i wtedy zostają przesłane leki dla dziecka.Trzeba w swoim zakresie mieć lekarza,który będzie kontrolował leczenie i wyniki dziecka.Zacznijmy od tego,który lekarz w Polsce,zgodziłby się na podawanie leków w formie eksperymentu.Czytałam o dziewczynce,która podjęła leczenie u doktora Burzyńskiego zmarła po czterech miesiącach terapii,organizm nie wytrzymał leczenia.Sandrusia przeszła dwa lata ciężkiego leczenia to na pewno tej terapii by nie przeżyła.Gdybym wiedziała że to na pewno pomorze,to bym się zdecydowała.A tu jest wielka niewiadoma i kolejne cierpienie a już nie wspomnę jak duże koszty finansowe.NIE PODDAM SIE MUSZE JA URATOWAC!!!!