piątek, 2 grudnia 2011

Witam wszystkich,wiem ,że dużo osób się martwi o Sandrusię jak na blogu,nic nie piszę.U nas wszystko w porządku,cieszymy się każdym dniem spędzonym w domu.Sandrusia dobrze się czuje,nawet poszła kilka razy do przedszkola.Sprawdzam jej morfologię,jak jest w miarę dobra,to staram się,żeby nie siedziała w domu.W poniedziałek zgłosiłyśmy się planowo na oddział onkologiczny.Po zrobieniu badań,zostałyśmy wypisane na przepustkę do piątku,ponieważ na oddziele panował straszny chaos,nie było łóżka,dla Sandrusi,oddział był przepełniony.Lekarze wypisywali do domu dzieci,które były w miarę w dobrym stanie ,bo nie było gdzie położyć nowych.Już 45 dzieci było na oddziele i kolejne przychodziły do przyjęcia.Siedziałam na korytarzu i zastanawiałam się,co się dzieje na tym świecie,ile dzieci jest chorych i ciągle przychodzą nowe.Widząc rodziców zapłakanych,którzy dopiero dowiedzieli się ,że ich dziecko ma raka,wiedziałam co przeżywają,tego nie da się opisać słowami.Cieszyłam się ,że my idziemy do domu.