piątek, 3 lutego 2012

Problem zdrowotny


Przepraszam, że nic nie pisałam, ale miałam małe problemy zdrowotne. U Sandrusi bez zmian. Dwa dni temu źle się poczułam, puściła mi się krew z nosa i dostałam silnych bóli szyi i głowy. Myślałam, że mi przejdzie, nie chciałam zostawiać Sandrusi, ale ból się nasilał. Rodzice zawieźli mnie do lekarza, okazało się, że mam stan zapalny, wyskoczył mi dysk i kilka kręgów. Lekarz nastawił kręgi, zrobił zamrażanie szyi i przepisał leki na stan zapalny. Zalecił chodzenie w gorsecie szyjnym i leżenie w łóżku. Jeżeli nie zastosuje się do jego zaleceń, za miesiąc wrócę z bólem rąk i nie będę mogła ruszać rękoma. Leżałam dwa dni u rodziców, ale tak tęskniłam za Sandrusią, że dzisiaj jestem już w szpitalu. Teraz już czuję się lepiej, chodzę w gorsecie. W czasie mojej nieobecności w szpitalu siedział tata Sandrusi, babcia i dziadek, na zmianę. To są efekty spania w szpitalu na krześle, noszenia Sandrusi i ogólnego zmęczenia organizmu. Człowiek myśli, że jest twardy, ale organizm wie swoje. Kiedy zobaczyłam Sandrusię - wyściskałam i wycałowałam ją tak, że popłynęły jej łzy po policzku. Na pewno za mną tęskniła. Ale teraz już będziemy razem.