wtorek, 7 lutego 2012

Pozory mylą

Często ludzie odbierali mnie,za nie taką osobę jaką jestem.W czasie choroby słyszałam,od osób trzecich,różne komentarze na swój temat,było mi nieraz przykro,ale z czasem oswoiłam się,że ludzie są różni i przestałam się tym przejmować.Na przykład słyszałam,że za dobrze wyglądam a mam tak ciężko chore dziecko.Ze mam makijaż na twarzy i ładnie jestem ubrana.Ludzie myślą,że jak się ma chore dziecko,to trzeba chodzić zapłakanym i zaniedbanym,niektórzy,pewnie by mnie chcieli taką zobaczyć.Chciałam,przypomnieć,że ta choroba nie trwa tydzień,tylko nieraz latami.Ja dbałam o swój wygląd dla Sandrusi,ona tak bardzo mnie obserwowała,chciałam jej dać poczucie bezpieczeństwa,żeby po mnie nie poznała,że się czymś martwię.Często mówiła"mamusiu jak ty ładnie wyglądasz a kupisz mi taki sweterek albo błyszczyk do ust jak ty masz."Dziecko jest najlepszym obserwatorem wychwyci nawet małe szczegóły.Jak nieraz,źle wyglądałam to pytała "mamusiu mam złe wyniki"Ja nie musiałam nikomu pokazywać mojego cierpienia na zewnątrz,to,że mi serce krwawiło z bólu,to ja o tym tylko wiedziałam w dzień musiałam udawać,że wszystko jest w porządku a nocami płakałam.Wylałam morze łez.Gdy rano wstawałam nabierałam siły do dalszej walki.Następny komentarz który słyszałam,to,że nie powinnam na blogu wystawiać moich i Sandrusi uśmiechniętych zdjęć,tylko smutne,bo przecież taka tragedia nas spotkała a my się na zdjęciach uśmiechamy.Jak to usłyszałam,to się we mnie zagotowało,mam udawać i robić sztuczną smutną minę,bo ludzie chcą takie zdjęcia widzieć.W tym momencie,co robiłam zdjęcia,jesteśmy szczęśliwe,mam piękną pamiątkę Sandrusi same uśmiechnięte zdjęcia.Albo,komentarze na temat moich rodziców,mam najwspanialszych rodziców na świecie,wspierają i pomagają mi zawsze,mogę na nich liczyć w każdej sytuacji.Ludzie nie zdają sobie sprawy,nieraz jaką nam przykrość robili tymi głupimi komentarzami.Blog uświadomił niektórym osobom,że pozory mylą i nie wolno osądzać człowieka,po wyglądzie.Dawno temu poznałam bardzo zadbaną kobietę w szpitalu na neurochirurgi,miała córkę z porażeniem mózgowym.Zawsze w szpitalu była elegancko ubrana,jakby przyszła w odwiedziny a była z córka kilka miesięcy już w szpitalu.Na początku wydawała mi się niedostępna,ale z biegiem czasu poznałam ją bliżej,rozmawiałyśmy godzinami.Była dużo starsza ode mnie a czułam się jakbym z rówieśniczka rozmawiała.Ona kiedyś mi powiedziała mądre słowa.Ze nie pokaże nikomu swojego cierpienia,pod makijażem i ciuchami jest cierpiącą kobietą,ale chce wszystkim pokazać,że daje rade.Wiem,że płakała nieraz,ale nie chciała,żeby ją ktokolwiek widział w chwili słabości.Jej historia się źle skończyła,bo jej 14letnia córka zmarła.Poznałam bardzo wielu ludzi cierpiących w szpitalu i od każdego czegoś się nauczyłam.Naprawdę pozory nieraz mylą...