poniedziałek, 28 maja 2012
Dla Sandrusi...
Dostaje dużo maili co bym mogła jeszcze zrobić dla Sandrusi,ale ja już wszystko co tylko możliwe to zrobiłam.Jeżeli chodzi o medycynę,konsultowałam córkę w różnych klinikach w Polsce i zagranicą,nawet zastanawiałam się nad leczeniem eksperymentalnym,ale doszłam do wniosku,że więcej można zrobić złego,niż dobrego i Sandrusia tak naprawdę,byłaby królikiem doświadczalnym.Siedziałam całymi nocami przed komputerem i czytałam o guzach mózgu,ich leczeniu i tak naprawdę z tej choroby bardzo ciężko się wyleczy w czwartym stopniu złośliwości praktycznie nie ma się szans,bo choroba z czasem powraca z podwojoną siłą,to są jedne z najgorszych nowotworów.Zaczęłam czytać książki o żywieniu,jak nie karmić raka.Był taki okres,że wchodząc do sklepu wychodziłam bez zakupów,bo tak naprawdę teraz wszystko jest pryskane i chemią faszerowane .Mąż mi mówił,żebym więcej nie czytała ,bo przecież musimy coś jeść a im więcej czytałam tym więcej zwracałam uwagę na różne rzeczy.Poznałam wielu rodziców chorych dzieci i może teraz to głupio zabrzmi,ale niektórzy nie dbali o swoje dzieci,co jedzą,nawet nie wiedzieli jak się choroba dziecka nazywa,nie konsultowali choroby gdzieś indziej,uważali,że co ma być to będzie,nieraz rozmawiając z takimi osobami była przerażona ich podejściem.I te dzieci żyją do dziś i niech żyją jak najdłużej,ale jak to jest im człowiek się więcej stara,tym jest gorzej,nie pojmuję tego.Też poznałam rodziców,którzy dawali np. suszone pestki owoców,które podobno walczą z nowotworem i różne inne sposoby,tych dzieci już nie ma,są na tamtym świecie a też się starali wszystko robić,żeby ratować swoje dziecko.Byłam u różnych wróżek,bioenergoterapeutów,znachorów.W intencji Sandrusi odbywały się w różnych kościołach msze o jej uzdrowienie.Smarowałam ją święta wodą z Lourdes.Sandrusi zdjęcie jest także w Rzymie na grobie Jana Pawła .Dostałam także święte wino z klasztoru do smarowania córki.Robiłam bardzo wiele rzeczy,wierząc,że pomogą.Ale w pewnym momencie doszłam do wniosku,że nie mam wpływu na to co się dzieje.Wiem jedno i lekarz to potwierdził,że moja miłość,determinacja,przedłuża jej życie,według statystyk to już dawno jej nie powinno być na tym świecie.Jeśli miłość matki do córki ją nie uzdrowi to nie wierze już w nic.