niedziela, 4 marca 2012

Stres i nerwy

Piątek był dniem pełnym nerwów i stresu.Sandrusia od 5:00 rano płakała,ja z bezsilności razem z nią.Pani doktor uspakajała mnie,że ten płacz nie jest bólowy,ponieważ dostała bardzo dużo leków przeciwbólowych. Prawdopodobnie jest uszkodzenie pnia mózgu.Denerwowałam się od rana,jak ona przetrwa ten zabieg,łzy ciągle napływały mi do oczów i miałam wątpliwości,czy nie zrezygnować z zabiegu.Gdy pielęgniarka powiedziała,że dzwonią z bloku operacyjnego po Sandrusie,zrobiło mi się słabo.Przed blokiem operacyjnym mogłam ją,jeszcze uściskać i pocałować,myśli miałam tysiąc na minute,jedna z nich,że może ostatni raz ją widzę.Lekarz  tłumaczyła mi,że to jest mało inwazyjny zabieg ,założenie PEGA trwa 20 minut u Sandrusi jest tylko ryzyko uśpienia(narkozy).Na szczęście zabieg udał się bez żadnych problemów.Tak strasznie się cieszyłam,gdy ja przywieźli na naszą salę.Jakby tego dnia było mało stresów,to ktoś mi ukradł torebkę z sali.Cały czas siedzę w sali, wychodzę tylko na chwilę,do jedzenia sobie coś kupić.Od rana nic nie jadłam czekałam,aż Sandrusie zabiorą na zabieg a później,ze stresu nie mogłam jeść,kiedy ją przywiozą.Gdy już córka leżała na sali,wszystko było w porządku,postanowiłam iść sobie coś do jedzenia kupić,nie było mnie może z 15 minut.Gdy przyszłam,chciałam sobie wyciągnąć krem z torebki i zauważyłam,że torebka zniknęła.Zaraz zgłosiłam oddziałowej wszyscy zaczęli szukać,ale śladu po torebce nie było.W torbie miała portfel z pieniędzmi,nowy aparat fotograficzny,prawo jazdy,dowód osobisty,kolczyki srebrne,klucze od samochodu i od domu.Takich nerwów dostałam,że kto śmiał wejść do izoladki z dzieckiem umierającym i ukraść torebkę.Najgorsze jest to,że nie mam klucza zapasowego da auta i musiałam zamówić lawetę pod szpital,żeby auto zawieść do Chrzanowa,bo jeszcze złodziej,by mógł mi auto ukraść.Zadzwoniłam na policje zgłosić kradzież,dokumentów.Ręce opadają jakbym miała mało problemów.Niech tego złodzieja szlak trafi,bo myślę,że złodziej nigdy z daleka nie przychodzi.Ja z sali praktycznie w ogóle nie wychodzę,dziwny zbieg okoliczności,że akurat wyszłam na 15 minut i torebka znikła.Myślę sobie,jak ktoś mógł wejść,popatrzeć na Sandrusie umierającą i torebkę ukraść,dla mnie to nie człowiek.Już chyba mnie nic nie zdziwi.