sobota, 21 kwietnia 2012
Kolejny dzień...
Sandrusia czuje się dobrze.Jednego dnia nas tylko nastraszyła,był to wtorek.Od samego rana źle wyglądała,miała oczy mętne,ciężki oddech,złą saturację (tętno i akcje serca).Na wieczór dostała gorączkę 39 stopni.Po podaniu leku gorączka minęła i już się nie pojawiła.Nie wiadomo z jakiej przyczyny pojawiła się temperatura.Najgorzej jest jak saturacja jest zła,niewiele można wtedy zrobić,jedynie podkręcić tlen,ale nie zawsze to pomaga.Oddech jest albo za szybki, albo za wolny.Gdy Sandrusia ma złą saturację,ogarnia mnie od razu strach,przychodzą najgorsze myśli,napływają mi łzy do oczów,boję się wtedy, że Sandrusia odchodzi.Było już kilkanaście takich momentów i do końca życia ich nie zapomnę.Ale na szczęście teraz sytuacja jest stabilna.Córka z hospicjum dostała kołyskę.Siedzę przy niej i lulam ją w kołysce.Przypomina mi się,jak była małym bobaskiem.Ona uwielbia lulanie,tak słodko się uśmiecha i robią jej się dołeczki w policzkach.Kołyskę podarowali rodzice zmarłej dziewczynki,która także była podopieczną hospicjum Alma Spei.Ludzie którzy stracili dziecko,często mają potrzebę pomagania innym.Choroba uczy pokory,cieszenia się z każdego dnia,doceniania tego co się ma.Mnie również zmieniła choroba Sandrusi,pokazała co w życiu jest najważniejsze.Dostałam taką szkołę życia ,że nie życzę nikomu tego co przeszłam.I co mnie jeszcze czeka? nawet nie chce o tym myśleć.