środa, 12 października 2011

Znów cierpienie...

Zaczęły się problemy z żyłami Sandrusi, codziennie musiała być kuta kilkanaście razy, jest problem z założeniem wenflonu. Żyły są zniszczone po pierwszym leczeniu chemią, pojawiły się zrosty. Wenflon wytrzymuje jeden dzień, pojawia się stan zapalny i trzeba go usunąć. Sandrusia ma skute całe raczki i nóżki, pełno siniaków i trzeba jej okłady robić na spuchnięcia. Kiedy ją kują, płaczę razem z nią. Teraz ma wenflon w nóżce, muszę ją nosić na rękach, żeby żyła nie pękła, ale już dzisiaj zaczyna ją nóżka boleć, znów będzie stan zapalny. Byłam u kilku lekarzy, prosiłam o założenie wejścia centralnego. Chcieli mnie przekonać, że niedługo będą tabletki, ale ja nie daję za wygraną, tłumaczę, że jak będzie usypiana do rezonansu, to trzeba założyć wenflon, jak będą złe wyniki, to trzeba podać krew lub płytki, a jak pojawi się gorączka lub zachoruje to antybiotyk też trzeba podać dożylnie. Przekonałam lekarzy, w czwartek będzie miała zakładane wejście centralne, przynajmniej oszczędzę jej jednego cierpienia - kłucia.