
czwartek, 28 lipca 2011
Rehabilitacja
piątek, 22 lipca 2011
Pomoc dla Grzesia...
Dzisiaj chciałabym napisać o moich przyjaciołach ze szpitala w Prokocimiu, którzy szukają pomocy aby ratować swoje dziecko. Są to wspaniali ludzie, bardzo kochają swojego syna. Grześ zachorował na nowotwór prostaty (mięsak prążkowotkankowy), gdy miał 7 lat. Przeszedł operację, chemioterapię i radioterapię. Gdy zakończył ciężkie leczenie, badania wykazały, że nie ma już komórek nowotworowych w jego organizmie. Rodzice odetchneli z ulgą, że ich syn już nie będzie cierpiał i zaczną nowe życie. Ich szczęście trwało 4 lata i 7 miesięcy. Gdy przyjechali do szpitala na kolejną wizytę, lekarz oznajmił, że nowotwór wrócił, guz odrósł w tym samym miejscu. Dla rodziców był to straszny cios, bo zdawali sobie sprawę, co ich czeka. Wiedzieli, że znów będą patrzeć jak ich syn cierpi, a oni nic nie mogą zrobić. Grześ przeszedł kolejną operację, ale nie udało się w całości usuną guza. Leczenie w Polsce nie przynosi efektów. Rodzice konsultowali przypadek Grzesia w klinice w Niemczech, tam lekarze zaproponowali nowoczesną radioterapię - brachyterapię. Koszty tej terapii wynoszą ok.150tys. euro, rodziców nie stać na tak kosztowne leczenie. Grześ ma 12 lat. Jak na to wszystko, co przeszedł, jest bardzo pogodnym dzieckiem. Rodzice robią wszystko, co w ich mocy, aby ratować syna, ale zdają sobie sprawę, że bez pomocy innych ludzi nie uda im się zebrać tak dużej kwoty.
Więcej informacji o Grzesiu na jego blogu:
grzesniewitowski.blogspot.com
Więcej informacji o Grzesiu na jego blogu:
grzesniewitowski.blogspot.com
czwartek, 21 lipca 2011
Kolejny wyjazd do Francji...
sobota, 16 lipca 2011
Codzienny niepokój...
Kilka razy Sandrusia powiedziała, że boli ją główka, mnie od razu paraliżuje ze strachu, czarne myśli przychodzą mi do głowy. Ale zazwyczaj narzekała podczas burzy, myślę więc, że główka może ją boleć na zmianę pogody, ponieważ przeszła trepanację czaszki. Niestety - ten strach i niepokój będą mi towarzyszyć do końca życia. We wrześniu ma mieć wykonany rezonans - znów będą nerwy, co wykaże, ale wierzę, że będzie dobrze. Teraz ciesze się każdą chwilą z moją córką i staram się nie myśleć co będzie, muszę wierzyć, że będzie dobrze.
Wyjazd nad wodę...
Pierwsza od prawie dwóch lat wycieczka nad wodę !!! Gdy powiedziałam Sandrusi, że jedziemy nad wodę, bo rana od wejścia centralnego się zagoiła, to z radości aż piszczała. Wyciągnęła z szafy strój kąpielowy, który kupiłam jej jeszcze podczas pobytu w szpitalu (wtedy obiecałam jej, że niedługo go ubierze i pojedziemy nad wodę). I w końcu nadszedł ten dzień !!!. Spakowała całą torbę zabawek do piasku. Gdy przyjechałyśmy na miejsce, oczy uśmiechały jej się z radości. Zakręciła mi się łza w oku. Moje dziecko tak bardzo pragnęło pobawić się w piasku i pochlapać wodą. Jestem taka szczęśliwa, kiedy widzę ją uśmiechniętą. Oby Bóg pozwolił nam się cieszyć tym szczęściem.
niedziela, 10 lipca 2011
Rajd samochodowy
http://www.tvs.pl/35744,szybciej_do_zdrowia.html
piątek, 8 lipca 2011
Wizyta w Paryżu u ortopedy
Przylecieliśmy do Paryża dzień wcześniej przed umówioną wizytą z lekarzem ortopedą. Tłumacz, który pomaga nam w szpitalu zawiózł nas do hotelu, a później pod wieżę Eiffla. Przyjechał po nas dopiero wieczorem. Sandrusia cały czas chciała gdzieś iść, a to na karuzele, a to kupować pamiątki, jeść lody, chciała wszystko na raz. Byliśmy już strasznie zmęczeni tym chodzeniem, a Sandrusia w ogóle. Po przyjeździe do hotelu myślałam, że od razu uśnie, a ona powiedziała, że jeszcze będzie kolorować i oglądać bajki, usnęła dopiero o 22:00. Wizytę u ortopedy mieliśmy zaplanowaną dopiero na 15:00, więc wybraliśmy się na francuski targ. O 15:00 przyjął nas bardzo sympatyczny ortopeda. Zrobił odlew nogi (to będzie wyglądało jak łuska ortopedyczna). Zadałam kilka pytań - czy jej to pomoże i czy będzie chodziła jak dawniej. Lekarz odpowiedział, że to pokaże czas, że niektóre dzieci na rezultaty muszą czekać nawet po kilka lat. Czas pokaże, w jakim stopniu nóżka jest uszkodzona. Pierwszy etap polega na tym, że zakłada się taką łuskę. Sandrusia musi się do niej przyzwyczaić i cały czas w niej chodzić, może ją ściągać tylko na noc. Oczywiście z czasem jak noga będzie rosła, więc trzeba będzie zrobić nowy odlew i wykonać nową łuskę. Na 20 lipca mamy ustalony termin odbioru łuski, jeżeli zajdzie taka potrzeba, zostaną wykonane także poprawki.
niedziela, 3 lipca 2011
Kolejny wyjazd do Francji...
Usunięte wejście centralne...
Subskrybuj:
Posty (Atom)