środa, 1 czerwca 2011

Udana operacja...






Wczoraj gdy zabierali ją na blok operacyjny drżały mi ręce, nie mogłam powstrzymać łez. Emocje były tak wielkie, nasuwały mi się do głowy różne myśli, że może widzimy ją po raz ostatni. Miałam ochotę zabrać ją na ręce i uciec jak najdalej. Miałam w pamięci moment przed operacją, kiedy pielęgniarka pozwoliła mi się pożegnać z Sandrusią, po czym odjechała w kierunku bloku operacyjnego. Widok zamykających się drzwi uświadomił mi, że nie ma już odwrotu. Dzisiaj, kiedy weszłam na Intensywną Terapię byłam pewna, że Sandrusia śpi. Podeszłam do łóżka, a ona otworzyła oczy mówiąc do mnie "mamusiu" i rozpłakała się.
Mojego szczęścia nie da się opisać... Wystarczyło dotknięcie mojej dłoni jej policzka i pojawił się mały uśmiech na jej twarzy. Siedziałam przy niej kilka godzin trzymając ją za rączkę i śpiewając piosenkę "Aaa kotki dwa" (jej ulubiona piosenka) ...