wtorek, 28 czerwca 2011

Małe szczęścia...


Jutro Sandrusia będzie miała usunięte wejście centralne. Siedząc w poczekalni i czekając na wezwanie lekarza, rozmawiałam z rodzicami, którzy poinformowali mnie, że na usuwanie wejścia dość długo się czeka. Gdy weszłam do gabinetu, postanowiłam nie owijać w bawełnę, tylko poprosiłam pana doktora (chirurga), że zależy mi na tym, aby jak najszybciej usunąć wejście. Lekarz odpowiedział, że terminy są dopiero na październik (!!!). Opowiedziałam w skrócie naszą historię i marzenie Sandrusi, żeby zobaczyć morze. Wejścia centralnego nie można moczyć, a co to za frajda jechać nad morze i nie móc się w nim wykąpać. Zabawa w piasku na plaży też nie jest wskazana, ponieważ może dostać się jakaś bakteria a to może grozić nawet sepsą. Na koniec rozmowy pan doktor powiedział;jest pani przekonywująca "proszę przyjechać jutro, na 11:00 rano. Wszystkie terminy są zajęte, ale wezmę Sandrusie poza dyżurem jak się zrobi luka". Cieszę się bardzo, chcę swojej córeczce wynagrodzić tyle miesięcy cierpień, teraz chciałabym jej wszystko naraz pokazać, bo tak się bałam, że nie zdążę. Sandrusia strasznie się cieszy, że nie będzie miała wejścia centralnego. Wreszcie naleję jej całą wannę wody i będzie mogła się chlapać jak dawniej :)