czwartek, 8 marca 2012

Kolejny dzień...

Wczoraj wieczorem Magda mama Jasia zemdlała,nastraszyła trochę mnie i panią doktor, miała bardzo niskie tętno.Organizm wreszcie odezwał się,zemdlała z przemęczenia i stresu.Prosiłam,żeby leżała i nie wstawała w nocy,ja Jasiem się zajmę,nakarmię go i przebiorę mu pampersa i tak wstaje do Sandrusi.Rano namawiałam ją,że musi do domu jechać odpocząć,bo się wykończy.Zadzwoniła po męża i ją zmienił w szpitalu.Ja również postanowiłam jechać do domu,byłam zmęczona po nocy,babcia przyjechała do Sandrusi.Poszłam do Tesco,koło szpitala na zakupy.Gdy przechodziłam koło działu z zabawkami,zatrzymałam się i spojrzałam na lalki,czy jest jakaś,której Sandrusia nie ma.Po chwili zaczęły mi łzy napływać,że już nie będę miała komu lalek kupować.Następny dział był z ubrankami dla dziewczynek ,takie piękne sukieneczki,bluzeczki,tak się rozpłakałam i doszłam do wniosku,że muszę szybko wyjść z tego sklepu,bo oszaleję.Gdy mijałam w sklepie matki,ze swoimi córkami uśmiechniętymi,serce mi pękało,że ja też chcę swoją córeczkę.Przyjechałam do domu, gdzie nie spojrzałam,to mi się przypominała jakaś sytuacja z Sandrusią.Każdy kąt w domu mi ją przypomina.Miałam oddać zabawki do szpitala ,ale postanowiłam, że wszystko zostanie tak jak Sandrusia sobie poukładała nic nie oddam.Syn wrócił ze szkoły i dużo rozmawialiśmy.Powiedział" mamo,wiesz czego się boję najbardziej, że zamkniesz się w sobie,jak Sandrusi już nie będzie"zatkało mnie,nie wiedziałam co mam powiedzieć.Zaczęłam mu tłumaczyć,że na pewno będę płakała,bo nie da się tego wszystkiego spokojnie przeżyć.Powiedział,że chce mnie widzieć uśmiechnięta taką jak zawsze.Chciała bym mu obiecać,że będzie dobrze,ale sama nie wiem jak ja to wszystko przeżyje.Powiedziałam mu,że będziemy dużo czasu ze sobą spędzać,będziemy jeździć na rowerach,chodzić na spacery z psem,nawet będę z nim w piłkę grała,zaczął się śmiać.Wynagrodzę mu ten czas,kiedy mnie nie było,bo całkowicie byłam poświęcona Sandrusi.