czwartek, 22 marca 2012
Kolejny dzień w domku
Sandrusi stan się nie pogarsza,jest stabilny.Jest bardzo spokojna,gdy mówię do niej raz od czasu uśmiecha się.Ostatnio odwiedziła nas rehabilitantka z Hospicjum,pani Kasia.Miałam styczność z wieloma rehabilitantami,ale pani Kasia jest najlepsza.Pierwszy dzień jak przyszła,Sandrusia nie dała jej się dotknąć,zaczęła szybko oddychać a wzrokiem to chciała ją zabić,żeby jej nie dotykała .Dopiero jak zaczęłam do niej mówić,że to nowa ciocia Kasia,pomasuje ją i poćwiczy,żeby mogła wstać z łóżka i biegać,po domku jak dawniej.Bardzo uważnie mnie słuchała a na koniec się uśmiechnęła.Ciocia Kasia śpiewała jej,delikatnie masowała,ćwiczyła ,całowała ją po rączkach.Tak się uśmiałyśmy obydwie,jaka ta Sandrusia mądra, odpowiadała na pytania swoim wzrokiem i podnosiła rączki.Jak jej coś nie pasowało to robiła groźna minkę,jak była zadowolona to się uśmiechała.Kasia ją dopiero poznała,ale myślała,że z Sandrusia nie ma kontaktu a tu miłe zaskoczenie.Uważnie mnie słucha i reaguje na mój głos,rozumiemy się bez słów.Przez całą chorobę,zawsze jej tłumaczyłam,co będzie miała robione,teraz też jej mówiłam,żeby się nie denerwowała,bo Kasia ją tylko poćwiczy a mamusia jest obok.W momencie się uspokoiła i nie stawiała,już żadnych oporów.Myślę sobie,jaką ona ma wolę życia to jest niewiarygodne.Gdyby miłością można było leczyć,to Sandrusia była by najzdrowszą dziewczynką na świecie.Każda matka kocha swoje dziecko ,ale mam wrażenie,że nasza miłość jest wyjątkowa.Jesteśmy strasznie zżyte z sobą.Moja kochana córeczka tak strasznie walczy o życie każdego dnia.Jestem dumna,że jestem jej mamą,jest najwspanialszą córeczką na świecie.KOCHAM CIĘ SANDRUSIU NAD ŻYCIE