poniedziałek, 20 lutego 2012

Kolejny dzień...

Siedzę i płaczę nie mogę ogarnąć myśli,dowiedziałam się wynik tomografu.Niby jestem świadoma,że nie jest dobrze,ale miałam nadzieje,że zdarzy się cud.Pani doktor poinformowała mnie,że choroba cały czas postępuje,już są zajęte opony mózgowe przez nowotwór.Docent Kwiatkowski powiedział,że płacz Sandrusi jest spowodowany silnym bólem głowy,że my sobie nie zdajemy sprawy jaki jest to silny ból,ciężki do opanowania.Zlecił kolejne leki.Od dwóch dni z Sandrusia jest coraz lepiej.Nie płacze,puściły przykurcze lewej strony ciała,zaczęła buzią ruszać,głowa kręcić.Wczoraj jak do niej mówiłam,tak otwierała buzie jakby chciała mi coś powiedzieć.Dzisiaj,cieszyliśmy się cała rodziną,że z Sandrusią coraz lepiej,pomyśleliśmy,może zdarzy się cud.Gdy mnie pani doktor wezwała na rozmowę i poinformowała o wyniku tomografu,łzy płynęły mi jak grochy.Pytałam" przecież z nią jest coraz lepiej,to jak to jest możliwe,że w głowie jest tak źle."Odpowiedziała,że po podawanych lekach Sandrusia dobrze się czuje,ale choroba ciągle postępuje.Tak się łudziłam,że może coś się wydarzy i córka będzie zdrowa.Patrze,na nią jak śpi i zastanawiam się,ile jeszcze czasu nam zostało.Dzisiejsza wiadomość mnie dobiła,bo ciągle nie dopuszczałam tej myśli,że odejdzie na tamten świat.Często się mówi,że przed śmiercią choremu się polepsza.Nie umiem się z tym pogodzić,tak strasznie się boję co mnie jeszcze czeka.Moja kochana Sandrusiu,jak cię mam zatrzymać nie opuszczaj mnie...