sobota, 4 lutego 2012

Hospicjum

Zawsze byłam za tym,żeby w ostatnich dniach życia,zabrać dziecko do domu.W czasie leczenia Sandrusi,zmarło wiele dziec,dziwiłam się rodzicom,że nie decydują się na hospicjum.Teraz sama jestem w takiej sytuacji i teraz wszystko rozumiem.Guz mózgu jest jednym z najgorszych nowotworów,ponieważ głowa odpowiada za wszystkie funkcje życiowe.Poznałam dzieci z różnymi nowotworami i rozmawiałam z rodzicami tych,które odchodziły na tamten świat.W większości przypadkach,była tylko podawana morfina,te dzieci mogły być w domu pod opieką hospicjum.Przy guzie mózgu,jest taki problem,że pojawiają się objawy typu,padaczki,drgawki,gorączka,napinanie mięśni(a przy tym ból)wykrzywianie rąk i nóg.Ja już wiele widziałam i umiem się Sandrusią zająć.Teraz nawet nie dzwonie po pielęgniarki,za każdym razem,bo Sandrusia ma tyle pomp podpiętych,że co chwile coś piszczy,co mogę sama zrobić,to robię np. sondę co godzinę podpinam przez pompę z jedzeniem .Umiem zmieniać opatrunki do wejścia centralnego ,podłączyć kroplówki,podawać zastrzyki,włączyć pompy i wiele innych rzeczy.Pielęgniarki się już śmieją,że za chwilę nie będą miały co robić,bo ja wszystko przy Sandrusi umiem zrobić.W domu dała bym sobie rade,bez problemu,tylko chodzi o leki w każdej chwili mogą pojawić się jakieś objawy,lub ból.Ja tylko dzwonek nacisnę i za minute jest lekarz i są leki podawane.A w domu będę czekała,aż lekarz przyjedzie.A z tego co mi opowiadały mamy,których dzieci zmarły na guza mózgu,to mogą się jeszcze różne rzeczy dziać,których nawet lekarze nie będą mogli opanować i co ja wtedy sama bym zrobiła.Chcę,żeby miała opiekę 24 na dobę,obserwuje ją,jak widzę coś niepokojącego od razu zgłaszam lekarzowi.Nikt nie wie,jak wyglądają sytuacje krytyczne,co się potrafi dziać z ciałem ,wiele już widziałam,ale moja psychika,nieraz już nie wytrzymuje.Wole być w szpitalu,bo czuje się bezpiecznie a Sandrusia się dobrze czuje tam gdzie jest mamusia.Córki organizm uodparnia się na daną dawkę morfiny,poza tym nowotwór cały czas atakuje tą biedna główkę.Gdy zgłaszam,że Sandrusia płacze,lekarze od razu reagują i zwiększają dawkę morfiny.Teraz Sandrusia więcej śpi.Mam poczucie bezpieczeństwa,że lekarz jest ciągle w zasięgu ręki.W tej chwili nie wiem czy dla Sandrusi byłoby lepsze leżeć w domu,jak większość czasu śpi a jakby się coś działo? nie miała by od razu pomocy.Wiem z opowiadań rodziców,że lekarze sami proponują hospicjum,jak już nie mogą w żaden sposób pomóc.Nam nikt nie zaproponował hospicjum,to więc jakaś przyczyna tego jest.Ja robię wszystko,żeby było jak najlepiej mojej kochanej córeczce.