czwartek, 28 lipca 2011

Rehabilitacja


Kilka dni jeździłam szukając Sandrusi dobrego rehabilitanta. Byłam rozczarowana, ponieważ rehabilitanci zbywali mnie, mówili, że nie mieli styczności z takim dzieckiem. Dzieci z nowotworami i uszkodzeniami neurologicznymi mają przeciwwskazania do różnych zabiegów np.podczerwień lub prądy. Dlatego rehabilitant musi być świadomy, co może, a czego nie, żeby nie zaszkodzić dziecku. Po rozmowach doszłam do wniosku, że jeden zaprzecza drugiemu (można zgłupieć). Postanowiłam jechać do Ośrodka Rehabilitacji Narządów Ruchu w Krzeszowicach, słyszałam, że terminy są nawet roczne, ale spróbować zawsze można. Poprosiłam panią w rejestracji, żeby umówiła mnie na spotkanie z ordynatorką oddziału rehabilitacji, na początku odmówiła tłumacząc, że nie ma wolnego terminu. Gdy przedstawiłam naszą sytuację, powiedziała, że "wciśnie nas" na naszą odpowiedzialność na następny dzień, na 14:00. Stawiłam się na umówioną wizytę, pani ordynator okazała się bardzo sympatyczną kobietą. Zbadała Sandrusię i stwierdziła, że problemem nie jest tylko noga, według niej córka ma słabszą całą lewą stronę ciała. Poinformowała mnie, że nie ma w ogóle wolnych miejsc, ale musiałaby być bez serca, żeby nas nie przyjąć. Prawdopodobnie od września zaczniemy więc rehabilitację, więcej szczegółów dowiem się za kilka dni. Na koniec rozmowy pani ordynator powiedziała, że jest pełna podziwu dla nas i wierzy, że z takim nastawieniem wszystko nam się uda. Na razie załatwiłam pierwszy turnus rehabilitacyjny, który trwa trzy tygodnie, mam nadzieję,że będą następne...