poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Dlaczego tak musi być...

Kiedyś pisałam o trójce dzieci Krzysiu,Jasiu i Irusiu,którzy mają guza mózgu i byli w podobnym stanie do Sandrusi.Dostałam wiadomość,że Krzysiu zmarł.Rozmawiałam z jego mama w dniu wyjścia,ze szpitala z Sandrusią.Mówiła,że też będzie chciała Krzysia zabrać do domu.Z tego co wiem,Krzysiu odszedł w śród bliskich w domku.Krzysiu miał trzy latka, jego połowa życia,to było cierpienie i szpital.Nie zdążył nacieszyć się beztroskim dzieciństwem.Z całego serca współczuję rodzicom,zdaję sobie sprawę,jak strasznie cierpią.Irusia stan się pogorszył,ma dwa przeżuty w główce i jeden w brzuchu.Jeszcze niedawno,tata Irusia mówił,że jest dobrze,chemia chyba działa,po zrobieniu rezonansu okazało się,że jest zupełnie inaczej.Lekarze w ich przypadku,już nic nie mogą zrobić.Z Jasiem,też jest gorzej ,dostawał chemię,żeby zatrzymać rozrost nowotworu.Ostanie badanie tomograf wykazało, że chemia w ogóle nie zadziałała.Nowotwór obrósł cały móżdżek.Jasiu ma w główce zastawkę do odciągania płynów,okazało się,że zastawka jest też obrośnięta nowotworem i nie drenuje już płynów,więc robi się wodogłowie.Pojawiają się objawy neurologiczne,już w ogóle nie reaguje.W święta będzie miał roczek,postanowiłam jechać z prezentem,pod szpital,nie wchodziłam do środka,wspomnienia bardzo bolą.Madzia wyszła przed szpital ,porozmawiałyśmy chwilkę.Tak strasznie mi jej żal,jest w rozsypce.Mówi,że Jasiu ma straszne problemy z oddychaniem,nie jeździ już do domu,bo boi się,że może w każdej chwili odejść a nie wyobraża sobie,jakby jej nie był przy nim.Madzia,trzymaj się jesteś wspaniałą mamą ,Jasiu na pewno jest dumny z takiej mamusi.On czuje ,że jesteś przy nim,nawet jak nie reaguje.To jest straszne, co te biedne dzieci muszą przechodzić a my rodzice z nimi.Chciałabym wszystkich pocieszyć,chociaż jestem w takiej samej sytuacji.Wiem,że nie tylko ja cierpię z powodu choroby dziecka.Wiele rodziców płacze nocami,tak jak ja z bezsilności.Moja Sandrusia daje mi tak wiele radości,cieszę się każdą godziną z nią spędzoną.Jej stan jest stabilny,nawet bym powiedziała,że wydaje mi się,że jest z nią lepiej.Już tyle dzieci odeszło a moja Sandrusia nadal jest i oby była jak najdłużej.A może zdarzy się cud,niczego tak w życiu nie pragnę.