poniedziałek, 19 grudnia 2011

Kolejny dzień w stresie

Dzisiejszego dnia zgłosiłyśmy się planowo do szpitala na rezonans.Sandrusia do badania jest usypiana,ponieważ bardzo się boi dźwięków maszyny(rezonansu).Każde badanie jest dla mnie ogromnym stresem.Gdy trzymam córeczkę,za rączkę w momencie kiedy,pielęgniarka podaje środek usypiający,od razu napływają mi łzy do oczów.Za każdym razem,mam uczucie,jakby odchodziła i że już jej nie zobaczę.I znów te myśli, dlaczego!ona tu leży a nie bawi się np.w piaskownicy,dlaczego!nie może się cieszyć życiem.Emocje dzisiaj wzięły górę,nie mogłam łez opanować.Dopiero w środę,mam zadzwonić na oddział onkologiczny w sprawie opisu rezonansu.I znów ten niepokój jakie wyszło badanie.Poszłam do kaplicy szpitalnej i prosiłam Boga,żeby rezonans wyszedł dobry,tak się boję,co nas jeszcze czeka,ile cierpienia Sandrusia ma przed sobą.To czekanie i bezsilność mnie wykańcza.Po wybudzeniu córka była bardzo rozdrażniona,strasznie płakała,te środki usypiające tak na nią działają.Po odczekaniu dwóch godzin,po narkozie,myślałam ,że pójdziemy od razu do domu.I jak zwykle lepiej nic nie planować,pani doktor poinformowała mnie,że córka ma złe wyniki i krew do przetoczenia.Wyszłyśmy do domu dopiero o 20:00